ctjpp
|
|
« on: May 15, 2010, 06:09:14 pm » |
|
I co będzie dalej?
Żyli długo i szczęśliwie?
Dlaczego ze znakiem zapytania?
Bo ludzie myślą, że to jest nieosiągalne, nierealne, żeby mówić, że są szczęśliwi. Czasami musi się stać coś trudnego w ich życiu, żeby zobaczyli, że mieli szczęście i szczęśliwe chwile. Często jednak, jeżeli nic ich nie zatrzyma, nie dostrzegają, że żyją w ciągłym napięciu. I że warto się temu przyjrzeć. Czemu służy ta gonitwa? Co by się stało, gdybym teraz rzuciła wszystko i położyła się na łóżku? Gdybym z czegoś zrezygnowała, zamiast walczyć o perfekcjonizm? Przed kim ciągle chcę zdawać egzamin? Jak widzę rolę kobiety?
A gdyby tak naprawdę chcieć żyć szczęśliwie?
Może warto zwiększać sobie liczbę przyjemności? Przy życiu w wiecznym stresie egoizm jest czymś zdrowym. Jeśli nie duża zmiana, to chociaż niech ona wieczorem dziesięć minut spędzi, starannie zmywając sobie makijaż i wklepując krem, a nie zmywając naczynia. Bo to nie z naczyniami pójdzie do łóżka. Do mnie czasem przychodzą ludzie i mówią: 'Proszę coś zrobić, żebym się lepiej czuła w życiu, ale nie chcę nic w nim zmieniać. To otoczenie ma mnie inaczej traktować i wtedy może podejmę jakieś działania'. Wtedy mówię, że szkoda czasu na psychoterapię i lepiej przeznaczyć ten czas na stałe, cotygodniowe spotkania z koleżankami. Wiele moich pacjentek, zwłaszcza tych koło trzydziestki, ma ogromny problem, bo pochodzą z domów, w których obowiązywał tradycyjny model rodziny, a one już go nie chcą, ale nie wiedzą, czego chcą w zamian. Dziecko miało rodziców, ale nie miało możliwości przyjrzeć się ich relacji jako kobiety i mężczyzny, bo tej relacji właściwie nie było. Albo była zła. I teraz to dorosłe dziecko mówi, że chce żyć inaczej i nie wie jak. I to jest dla tych kobiet źródłem potężnego stresu. Przez ostatnie dziesięć lat myślały, że on się zmieni albo domyśli, albo że będzie tak jak na początku.
|